ŚLESIN (LICHEŃ). Pielgrzymka represjonowanych politycznie żołnierzy-górników

IS_DSC00096

Żołnierze-górnicy, którzy w latach 1949-1959 byli zmuszani do katorżniczej pracy w kopalniach węgla, uranu i kamieniołomach, modlili się 13 lipca w Sanktuarium Maryjnym w Licheniu Starym. W dorocznej pielgrzymce wzięło udział ok. 150 osób z 4 okręgów. Pierwsi pielgrzymi w Licheniu pojawili się już 12 lipca. Natomiast w piątek o godzinie 10:00 przybyli na pielgrzymkę żołnierze-górnicy, żony tych, którzy zginęli oraz ich rodziny i przyjaciele, zgromadzili się pod pomnikiem poświęconym osobom represjonowanym, który znajduje się w starej części licheńskiego sanktuarium, nieopodal kościoła pw. Matki Bożej Częstochowskiej.

Podczas powitania Edmund Celoch, wiceprezes Zarządu Krajowego Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy-Górników, podziękował wszystkim zgromadzonym za przybycie i kultywowanie pamięci o wydarzeniach i osobach, które zostały siłą włączone do batalionów górniczych i musiały pracować w nieludzkich warunkach.

W uroczystościach pod pomnikiem uczestniczył ks. Wiktor Gumienny, kustosz licheńskiego sanktuarium, który podziękował wszystkim za przybycie i zapewnił o modlitwie i pamięci o osobach, które poniosły śmierć w kopalniach i kamieniołomach wskutek trudnych warunków, jakie tam panowały. Dodał także, że w Licheniu pamięta się o nich i każdego roku z ogromną radością gości u stóp Licheńskiej Pani. Wśród gości znalazł się także dyrektor katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, dr Andrzej Drogoń.

O godz. 12:00 uczestnicy pielgrzymki modlili się podczas południowej sumy w licheńskiej bazylice o zdrowie dla tych, którzy przeżyli lata przymusowej pracy, oraz za tych, którzy już zakończyli ziemską wędrówkę. Mszy św. przewodniczył ks. płk Zenon Surma, dziekan Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych.

Jak powiedział Edmund Celach, selekcja do pracy w kopalni nie była przypadkowa: „Byli to ludzie pewnej inteligencji, która wykazywała patriotyzm narodowy. Poza tym byli to ludzie, którzy mieli jakieś kontakty lub rodzinę za granicą. Byli to także ludzie niewygodni dla ideologii komunistycznej oraz synowie obszarników, czyli tzw. kułaków.” Jego zdaniem w najgorszej sytuacji byli ci żołnierze, którzy trafiali do kopalni uranu: „Uranowcy mieli najbardziej ciężko, gdyż był to produkt radioaktywny, gdzie dzieci rodziły się kalekie. Była wielka kontrola. NKWD i wojsko radzieckie miało pieczę nad tym. Za wyniesienie jakiejś grudki uranu można było zostać zlikwidowanym” – wspomina Edmund Celoch.

Od 1949 r. w ramach zastępczej służby wojskowej zaczęto tworzyć bataliony pracy. Podstawą kwalifikowania poborowych do tego typu jednostek było pochodzenie społeczne, przeszłość polityczna, opinia miejscowej bezpieki i narodowość. Warunki pracy i bytowe żołnierzy-górników były katastrofalne.

Leon Trępała z Bydgoszczy do kopalni w Dąbrowie Górniczej trafił w wieku 20 lat: „Dostałem wezwanie do poboru do wojska. To było wszystko w tajemnicy. Przyjechali po nas z karabinami. Stawić się musieliśmy do Bydgoszczy. Stąd nas pod bronią prowadzili na pociąg i żeśmy jechali. W Katowicach pociąg stanął. Dowództwo już czekało na nas. Musieliśmy maszerować do kopalni.”

W uroczystościach wzięło udział 7 pocztów sztandarowych, które przybyły z czterech okręgów: bydgoskiego, łódzkiego, katowickiego i płockiego.

Związek Represjonowanych Politycznie Żołnierzy-Górników istnieje od 1992 roku. Obecnie zrzesza ok. 20 tysięcy osób – poszkodowanych żołnierzy oraz wdów po zmarłych. W Batalionach Górniczych w latach 1949-1959 pracowało ok. 200 000 osób. Byli tam kierowani synowie chłopscy, których rodziców uznano za kułaków, dzieci pochodzące z inteligenckich rodzin bądź powiązanych z działalnością w Armii Krajowej. Celem Związku jest m.in. zabieganie dla nich o status kombatantów, jednorazowe odszkodowania za pracę oraz dbanie o to, aby młode pokolenie pamiętało o represjach, jakie ich dotknęły ze strony reżimu komunistycznego.

Robert Adamczyk/Biuro Prasowe Sanktuarium