WYBORY SAMORZĄDOWE 2014. ŚLESIN. Lider Prawa i Sprawiedliwości Eugeniusz Szymczak: ,,W gminie Ślesin brakuje dobrego gospodarza”
Z szefem struktur gminnych Prawa i Sprawiedliwości w Ślesinie Eugeniuszem Szymczakiem rozmawia Zbigniew Nabzdyk
Eugeniusz Szymczak – z Prawem i Sprawiedliwością związany od 10 lat; mieszka w Szyszyńskich Holendrach; rolnik, prowadzi 4-hektarowe gospodarstwo o profilu agroturystycznym; urodzony w 1958 roku, ma żonę, córkę i syna. Kandydował na burmistrza 8 lat temu. Zasłynął wtedy tym, że zorganizował festyn wyborczy na terenie swojej posesji. I każdy mógł zobaczyć, jak mieszka i co robi.
Czy Prawo i Sprawiedliwość wystawi w jesiennych wyborach samorządowych kandydata na burmistrza miasta i gminy Ślesin?
Tak. Najbardziej prawdpodobnym kandydatem jestem ja. Chciałbym także ubiegać się o miejsce w Radzie Powiatu Konińskiego.
Znany Pan jest z krytycznych wypowiedzi, m.in. na sesjach Rady Miejskiej, na temat burmistrza Mariusza Zaborowskiego, jego fatalnego stylu kierowania gminą, popełnionych błędów i jego samorządowej impotencji.
Obecny burmistrz Mariusz Zaborowski jest powszechnie krytykowany. Ja tylko publicznie mówię to, co inni mieszkańcy mówią w prywatnych rozmowach. Wielu, szczególnie tych związanych z Urzędem Miasta i Gminy oraz instytucjami samorządowymi, boi się mówić. Jak się nie boję. Po prostu mam taki charakter. Burmistrz Mariusz Zaborowski popełnił bardzo wiele błędów, nie tylko w sferze gospodarczej i kadrowej. Poważnym problemem jest na przykład zadłużenie. W pierwszym roku kadencji można było go tłumaczyć tym, że się uczy. Ale teraz okazuje się, że nic się nie nauczył. A nawet jest jeszcze gorzej, bo doszła do tego arogancja władzy. Tak naprawdę w gminie Ślesin brakuje dobrego gospodarza. Zapomina się też o najważniejszych celach. To jak błądzenie we mgle. Urząd Miasta i Gminy powinien być dla mieszkańców, a nie – tak jak teraz – mieszkańcy dla Urzędu. Wszystko jest postawione na głowie. Mariusz Zaborowski źle rządzi.
Łatwo jest krytykować.
W gminie Ślesin krytykować nie jest wcale łatwo. Bo można się narazić burmistrzowi. A na tym stanowisku ma się spore możliwości: można czegoś nie dać, albo coś dać. Dlatego po prostu lepiej być lizusem. Ja nie boję się wyrażać własnego zdania.
Samemu niewiele da się zrobić. Samorząd to praca zespołowa.
Znam się na ludziach i potrafię mieć do nich zaufanie. Dużo rozmawiam z mieszkańcami. Znam środowisko rolników i przedsiębiorców. W związku z tym, że moja żona jest nauczycielką, mam dobry kontakt z tą grupą zawodową i z młodzieżą. Uważam, że potrafię tak dobrać ludzi, aby praca dawała im satysfakcję, aby dali z siebie to, co najlepsze. Na szczeblu samorządowym najlepszym rozwiązaniem są konkursy. Wtedy każdy ma szansę. A wygrywa najlepszy. Na pewno Mariusz Zaborowski nie nadaje się na burmistrza, ale to nie oznacza, że nie nadaje się na inne stanowisko. Nikogo nie można przekreślać. Tymczasem jeżeli wybory wygra Jan Niedźwiedziński, to po ekipie Zaborowskiego zostanie tylko wspomnienie.
ilustracja – fragment plakatu wyborczego z 2006 roku