KRAMSK, SKULSK, ŚLESIN. Sekretarz znaczy wójt lub burmistrz

IS_DSC00887

Sekretarz gminy to stanowisko urzędnicze wymagające pokory wobec swojego mocodawcy. Ale w powiecie konińskim okazało się, że i rodzące spore pokusy. Na przykład odsunięcia w cień swojego szefa.

Trwa właśnie procedura konkursowa na to stanowisko w kilku gminach. I choć w warunkach naboru nic się nie wspomina o niskim poziomie ambicji, bez wątpienia wójtowie i burmistrzowie dokładnie ich pod tym kątem sprawdzą. Bardzo interesujące jest, jakiego typu ludzi wybiorą na stanowisko sekretarza gminy byli sekretarze gmin w Kramsku, Skulsku i Ślesinie. Tego nie można przegapić, bowiem drugiej takiej sytuacji zapewne nie ma w Polsce. Jednego można być pewnym – nie wybiorą podobnych do siebie.

Oczywiście każdy z trzech przypadków jest inny i wymaga innych narzędzi do opisu. Warto jednak zatrzymać się na Ślesinie. Kariera samorządowa 34-latka Mariusza Zaborowskiego jest jedną z największych w powiecie konińskim. Choć to osoba bezpartyjna, to nazwa komitetu wyborczego, z jakiego startował, dużo mówi – ,,silna młodość – wierna tradycjom”. Zaborowski wie, czego chce. I planowo do tego dąży. Ma przy tym znakomite umiejętności interpersonalne. W wyborach postawił wszystko na jedną kartę. I zrobił najbardziej ofensywną kampanię wyborczą spośród kandydatów na wójtów i burmistrzów w powiecie konińskim. Szczęście uśmiechnęło się do pracowitego ryzykanta, który potrafił zadać o odpowiednio duży fundusz wyborczy. Czyli przypadków nie ma.

Co dalej? Tutaj odpowiedź nie budzi wątpliwości – polityka. Burmistrz Ślesina wcześniej czy później w nią się zaangażuje, bowiem potrzebować będzie odpowiedniej dawki adrenaliny. A tej w samorządzie gminnym jest za mało. Z funkcji wójta lub burmistrza w powiecie konińskim jeszcze nikomu nie udało się dostać do parlamentu. Mariusz Zaborowski może być pierwszym. Chyba że ubiegnie go burmistrz Rychwała Stefan Dziamara. I to w tegorocznych wyborach.

Zbigniew Nabzdyk

(na zdjęciu burmistrz Ślesina Mariusz Zaborowski)