HISTORIA. Jak dzikie kaczki stały się obrońcami Konina w 1939 roku

Gdy wczesnym rankiem 1 września 1939 roku oddziały armii niemieckiej wkroczyły bez wypowiedzenia wojny na terytorium Polski, tereny Wielkopolski miały być chronione przez Armię Poznań pod dowództwem gen. Tadeusza Kutrzeby.

Bombardowany Konin

Region koniński wchodzący w pas działań Armii Poznań obejmował teren około 4840 km2 zamieszkałych przez 436617 osób. Na terenie powiatu miała przebiegać główna linia obrony Armii Poznań prowadząca od Kruszwicy poprzez jezioro Gopło i Kanał Morzysławski od rzeki Warty z wysunięciem w rejon Konina i Turku. Samo miasto Konin miało wielkie znaczenie dla działań wojennych. Przebiegająca przez nie linia kolejowa łączyła Poznań z Warszawą. Tą drogą możliwa była ewakuacja w głąb kraju ludności i sprzętu z terenów Wielkopolski, jak również zaopatrzenia dla walczącej Armii Poznań.

Z tych właśnie powodów Lutwaffe już od pierwszego września wzięło sobie za cel unieszkodliwienie terenów dworca poprzez bombardowania mające na celu wprowadzenie chaosu na tyłach armii polskiej. W takich okolicznościach miasto mogło spodziewać się nalotów od pierwszych chwil walk. Jednak podczas pierwszego popołudniowego nalotu na Konin 1 września miasto zostało uratowane dzięki stadom dzikich kaczek. Żerujące na podmokłych pastwiskach niedaleko obecnej osady Konin ptaki na dźwięk nadlatujących samolotów bombowych wpadły w panikę i spłoszone poderwały się do ucieczki. Doprowadziło to do ucieczki niemieckich pilotów. Popołudniowe blaski słońca odbijające się w lśniącym opierzeniu kaczek spowodowały bowiem wrażenie wśród niemieckich pilotów wystrzałów z karabinów skierowanych w stronę samolotów, w wyniku czego 16 bomb przeznaczonych przede wszystkim na koniński dworzec zostało rzuconych na bagna błoni miejskich.

Niestety, co nie udało się pierwszego września nastąpiło kolejno trzeciego i piątego. W tych dniach niemieckie bombowce nurkujące Ju-87 zaatakowały okolice konińskiego dworca. Grupa niemieckich lotników, którą prawdopodobnie dowodził major Oskar Dinort dokonała nalotu przy użyciu bomb i broni pokładowej na teren dworca. Doskonała widoczność w tych dniach wykluczała możliwość pomyłki niemieckich pilotów. Konsekwencją tych bestialskich nalotów na obiekty cywilne była duża ilość ofiar śmiertelnych i straty materialne.

Krzysztof Żabierek

Źródło:
A. Sztudziński, Koniński wrzesień 1939 roku, ,, Ziemia Konińska”, Konin 1972, t. III, s. 92.
S. Nawrocki, Konin w kresie okupacji hitlerowskiej, „Rocznik Koniński”, 11/1997, s. 111.
W. Rezmer, Armia Poznań 1939, Warszawa 1992.
Dni klęski, dni chwały, wspomnienia Wielkopolan z Września 1939, pod red. E. Makowski, K. Młynarz, Poznań 1970.

Zdjęcie:
Bombardowanie stacji kolejowej 5.09.1939 {w;} Unsere Flieger über Polen. Vier Frontoffiziere Berichten , Berlin 1939.